niedziela, 29 września 2019

Echo tyranii drapieżnych dinozaurów, czyli rządy ptaków terroru.

Ptaki. Potomkowie mezozoicznych gadów - dinozaurów zwanych teropodami. Są obecne w każdych szerokościach geograficznych. Albatrosy potrafią pokonywać olbrzymie odległości w powietrzu. Pingwiny poruszają się z gracją w wodzie.  Skrzydlate stworzenia przybierają różne kształty i rozmiary. Od sześciocentymetrowych kolibrów do ważących ponad 150 kg strusiów. Można pomyśleć, że ptaki, choć bez wątpienia wspaniałe są jedynie niepozornymi potomkami dinozaurów, które rządziły jurajskimi i kredowymi lądami. Na pierwszy rzut oka da się zgodzić z tą tezą. Problem w tym, iż pomiędzy wyginięciem dinozaurów a ekspansją człowieka było jeszcze kilka lat. Całkiem sporo. Wielkie gady zniknęły z powierzchni naszej planety 66-67 mln lat temu. Człowiek zaś pojawił się 260-350 tys. lat temu. W przedziale czasowym dzielącym te dwa tragiczne w skutkach wydarzenia swoje 5 minut miały ptaki. Zapraszam na wycieczkę po świecie tzw. ptaków terroru. 

Ptaki terroru

Latynoamerykański terror fororaków.

Ptaki terroru to nazwa jedynie potoczna. Naukowe nazewnictwo jest o wiele mniej łaskawe dla czytelników. Rodzina zwierząt, którą dziś się zajmę funkcjonuje pod nazwą Phorusrhacidae, ładniej fororaków. Mówimy o grupie drapieżnych ptaków, które aktywnie polowały lub żywiły się padliną. Myśliwych, którzy przez długi czas znajdowali się na szczycie południowoamerykańskiego łańcucha pokarmowego. Wyobraźmy sobie strusia z ogromną orlą głową. Tak właśnie wyglądali omawiani zabójcy. Przydomek "ptaki terroru" nie mógł wziąć się znikąd. 
W tym miejscu warto zaznaczyć, że fororaki nie pojawiły się po zniknięciu dinozaurów. Przez pewien czas żyły równolegle z nimi. Wśród paleontologów popularna (choć znajdująca przeciwników) jest hipoteza, że drapieżniki pojawiły się w późnej kredzie, przetrwały najsławniejsze wymieranie w dziejach Ziemi, a następnie zaczęły terroryzować ssaki próbujące ugruntować swoją pozycję jako dominującej grupy zwierząt. Jak wiemy finał tej historii to zwycięstwo naszych przodków i klęska opierzonych wrogów. Fororaki wymarły we wczesnym plejstocenie. To stwierdzenie jednak też jest sporne. Skamieniałości z Urugwaju są datowane na między 18 a 96 tys. lat (wiarygodność owych pomiarów jest kwestionowana). 
Przejdźmy do szczegółowego przedstawienia trzech najstraszliwszych prehistorycznych ptaków: fororaka, kelenkena oraz titanisa.

Fororaki w poszukiwaniu potencjalnej zdobyczy.

Fororak - morderca i sprinter w jednym.

Na pierwszy ogień rzucam ptaka o nazwie dość niewysublimowanej. Otóż mowa o przedstawicielu rodziny fororaków zwanym fororakiem. Zapewne to ten gatunek stał się przyczyną wyodrębnienia całej rodziny. Zamieszkiwał on tereny dzisiejszej Patagonii w miocenie (około 20-14 mln lat temu).  Potrafił być wysoki na 2,5 m oraz ważyć nawet do 130 kg. Jak inne ptaki terroru znajdował się na szczycie łańcucha pokarmowego. Do zabijania swych ofiar był świetnie przystosowany. Posiadał duży dziób zakończony haczykiem, co typowe jest dla ptaków mięsożernych (długość jego czaszki wynosiła 60 cm). Była to bez wątpienia najgroźniejsza broń ptaka. Przypuszcza się, iż zabijanie przy użyciu tego śmiercionośnego narzędzia mogło przebiegać na dwa sposoby. Wydaje się, iż fororak mógł chwytać ofiarę w dziób i wielokrotnie uderzać nią z całej siły o ziemię. W ten sposób polują współczesne kariamy, ptaki uważane za najbliższych krewnych opisywanych zwierząt. Według drugiej teorii fororak mógł uśmiercać poprzez precyzyjne uderzenie ostrym dziobem w najbardziej wrażliwe miejsca na ciele potencjalnej zdobyczy. Obydwie metody zakładają, że najpierw ptak musiał zwierzę złapać. Z tym również nie było problemu. Długie i umięśnione nogi sprawiały, że na otwartej przestrzeni fororak mógł z łatwością dogonić i złapać zdobycz (choć preferował atak z zaskoczenia). Wielkie pazury ułatwiały rozrywanie ciała ofiary i były swoistymi sztućcami naszego bohatera. Uważa się, że ofiarą tego ptaka padały raczej mniejsze ssaki, nie był on zdolny do powalenia większej zwierzyny. Mógł także żywić się padliną.
Dziób fororaka - śmiercionośna broń. 
Kariama - najbliższy żyjący krewny fororaków. 


Kelenken - gigant wśród ptaków terroru. 

W roku 1999 argentyński student Guillermo Aguirrezabala natrafił na skamieniałe szczątki największego ptaka terroru, jakiego kiedykolwiek odkryto. Mowa przerażającym zwierzęciu zwanym Kelenken. Nazwa pochodzi od demona pojawiającego się w mitologii ludu Tehuelcze zamieszkującego Patagonię. Odkrycie było dość przełomowe. Okazało się, że czaszka ptaka ma 71 cm długości. Kelenken miał zatem największą głowę spośród wszelkich znanych ptaków. Oficjalnie uważa się go również za największego przedstawiciela fororaków (mógł osiągnąć wysokość nawet 3 m). Tak wielkie rozmiary dzioba oraz mięśni szczęki mogły oznaczać, iż zwierzę miało ogromną siłę ugryzienia. Można wysnuć wniosek, iż ten ptak terroru preferował nieco większą zdobycz aniżeli fororak. Nie ulega jednak wątpliwości, iż polował i uśmiercał ofiarę w sposób identyczny. Współegzystował on ze swoim mniejszym krewnym (kelenken żył 15 mln lat temu), a zatem przypuszczać można, iż nie konkurował z nim o dokładnie to samo pożywienie. 

Porównanie wielkości kelenkena oraz dorosłego mężczyzny.

Titanis, czyli podróżujący terrorysta, połączenie Ameryk i koniec rządów ptaków terroru. 

Około 2,7 mln lat temu swoje apogeum miało przełomowe wydarzenie dla historii ewolucji. Nastąpiło połączenie obu Ameryk poprzez utworzenie się Ameryki Środkowej. Owo zdarzenie było bardzo istotne z różnych względów. Połączenie kontynentów nie tylko przyczyniło się do zmiany dróg prądów morskich i w konsekwencji zmian klimatycznych, ale spowodowało również wymianę gatunkową między kontynentami. Ameryka Południowa była odizolowana od reszty kontynentów przez dość długi czas. Fauna ją zamieszkująca była endemiczna. Leniwce, pancerniki, kapibary, toxodony, wiele gatunków torbaczy, a także omawiane ptaki terroru mogły swobodnie przenieść się do Ameryki Północnej. Z kolei do Ameryki Południowej zawitały gatunki północnoamerykańskie takie jak: tapiry, mastodonty, konie, niedźwiedzie, kotowate czy psowate. 

Wielka amerykańska wymiana biotyczna. 
Latynoamerykańskim przybyszem, na którym zamierzam się skoncentrować był titanis, przedstawiciel rodziny fororaków. Ten ptak terroru wyglądem bardzo przypominał dwa omówione wyżej gatunki. Podobnie jak pierwszy z nich dorastał do 2,5 m wysokości. Udało mu się jednak zadomowić na północnoamerykańskim kontynencie pomimo konkurencji ze strony psów, kotów oraz niedźwiedzi. Nasz bohater żył tam 2-5 mln lat temu. 

Titanis walleri
Wielka amerykańska wymiana biotyczna była niestety dla fororaków tragiczna w skutkach. Zarówno titanis, jak i pozostałe południowoamerykańskie fororaki musiały ustąpić miejsca tygrysom szablastozębnym, wilkom straszliwym czy niedźwiedziom krótkopyskim. Połączenie kontynentów przyczyniło się znacząco do zmiany kierunku prądów morskich. Zmiana klimatu zredukowała liczbę lasów, zmieniając je w sawanny. Wysokie ptaki terroru utraciły element zaskoczenia, który pozwalał im zdobywać pożywienie. Około 2 mln lat temu zniknęły zatem ostatnie dinozauropodobne stworzenia na Ziemi. Świat ptaków nigdy już nie wykreował tak imponujących drapieżników. Tę niszę zajęliśmy w całości my - ssaki. 

Ptak terroru vs. tygrys szablastozębny.

Ciekawostka: czy ptaki nas jadły?

W 2018 odkryto nietypowe kości. Znalezisko miało miejsce w Polsce. Chodzi o dwie kości palców neandertalskiego dziecka datowane na 115 tys. lat. Co było w nich tak niezwykłego? Były porowate i dopiero po pewnym czasie uzmysłowiono sobie, iż musiały one przejść przez żołądek innego stworzenia. Ślady na nich się znajdujące sugerują, że owe kości były niegdyś zawartością układu pokarmowego wielkiego prehistorycznego ptaka (nie mógł być to ptak terroru). Nie jesteśmy oczywiście pewni, jaki gatunek połknął to dziecko. Nie wiemy również, czy zostało upolowane, czy ptak posilił się padliną. Jedno jest jednak pewne, ludzina znajdowała się w menu prehistorycznych ptaków. 

Kości neandertalskiego dziecka, które przeszły przez przewód pokarmowy ptaka. 


Bibliografia: 

https://dinoanimals.pl/zwierzeta/fororak-phorusrhacos-przerazajacy-ptak/

http://www.prehistoric-wildlife.com/articles/terror-birds-of-the-phorusrhacidae.html

http://www.prehistoric-wildlife.com/species/p/phorusrhacos.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Phorusrhacidae

http://www.prehistoric-wildlife.com/species/k/kelenken.html

https://en.wikipedia.org/wiki/Kelenken

http://invertebrates.uni.lodz.pl/wp-content/themes/kzbih/pdf/dlastudenta/zoogeografia_wyklad11_regiony%20biogeograficzne%20III_2012.pdf

https://en.wikipedia.org/wiki/Great_American_Interchange#The_Great_American_Biotic_Interchange_(GABI)

http://www.prehistoric-wildlife.com/species/t/titanis.html

https://www.livescience.com/63801-giant-bird-ate-neanderthal-child.html

poniedziałek, 23 września 2019

Opowieść o niedocenionym gigancie. Giganotozaur - większy niż tyranozaur!

Niekwestionowanym liderem klasyfikacji najpopularniejszych dinozaurów oraz symbolem paleontologii jest tyranozaur rex. Powszechnie panuje przekonanie, iż był to największy spośród drapieżnych dinozaurów (teropodów), jaki kiedykolwiek żył na naszej planecie. Niektórzy potrafią wymienić olbrzymiego spinozaura, który po emisji Jurassic Park III próbował zdetronizować króla i zostać nowym mezozoicznym drapieżnikiem nr 1, ale nikt nie pamięta o biednym giganotozaurze. Nikt, poza mną. Zapraszam na opowieść o drapieżniku, który zająłby miejsce króla, gdyby tylko dostał lepszy PR. 

Giganotozaur podczas odpoczynku.

Kim był ten potwór?

Giganotozaur (Giganotosaurus carolinii) należał do podrzędu teropodów, dinozaurów gadziomiednicznych, charakteryzujących się dwunożnością oraz (z pewnymi wyjątkami) mięsożernością. Obok omawianego giganotozaura, do teropodów należał tyranozaur, spinozaur, allozaur, deinonych czy velociraptor. Bohater tego wpisu nie był jednak wybitnie blisko spokrewniony z wymienionymi dinozaurami. Należał do rodziny karchadontozaurów (przepiękne nazwisko rodowe). Żył na terenie dzisiejszej Patagonii (Argentyna) w Kredzie (99,6 - 97 mln lat temu). 
Nieszczęście omawianego zwierzęcia polega jeszcze na mało oryginalnej nazwie. Otóż giganotozaur często mylony jest z gigantozaurem (jurajskim zauropodem). Brak kreatywności w doborze imienia jest w tym przypadku nieco doskwierający i rodzący pomyłki. Ja sam dowiedziałem się o owym rozróżnieniu dopiero podczas przygotowywania tego posta. 

Porównanie wielkości giganotozaura oraz człowieka. 

Prawdziwy olbrzym.

Gdy w 1993, poszukiwacz skamieniałości i amatorski paleontolog, Ruben Dario Carolini natrafił na szczątki pierwszego giganotozaura musiał być nieco zdziwiony. Spoglądał na największego drapieżnego dinozaura Ameryki Południowej. Zapewne nie zdawał sobie sprawy, iż odkrył potwora, który rozmiarami ustępuje wyłącznie osławionemu spinozaurowi z Afryki. 
Tym, co rzucało się w oczy najbardziej była czaszka zwierzęcia. Giganotozaur posiadał największą spośród wszystkich mięsożernych teropodów. Czaszka najokazalszego odszukanego osobnika miała 195 cm długości. Korelowała ona z ogólnymi rozmiarami dinozaura, który ważył 13.8 t, mierzył 4 m wysokości, a długi był na 13 m. Ogromna głowa wyposażona była w śmiercionośną broń. Rzędy płaskich, pokarbowanych zębów, które przypominają zęby rekinów. Możliwe, iż przyjmował taktykę polowania polegającą na jednym ugryzieniu ofiary i następnie oczekiwaniu na jej wykrwawienie się. 
Niestety, nie wszystko było u tego dinozaura ogromne. Pokaźne rozmiary, przerażająca szczęka, ostre zęby i pazury rekompensowały braki na innej płaszczyźnie. Giganotozaur był bowiem jednym z najgłupszych dinozaurów. Przyrównując rozmiary jego mózgu do masy ciała (obliczając współczynnik encefalizacji), paleontolodzy doszli do wniosku, że móżdżek karchadontozaura był zaledwie wielkości banana (owocu, który nie wyewoluował jeszcze za życie i świetności giganotozaurów).

Giganotozaur

Giganotozaur Vs. tyranozaur. Kto by zwyciężył ?

Przechodząc do rozważań dotyczących walk mięsożernych dinozaurów, zastanowić się warto czy w istocie pojedynki takie mogły mieć miejsce. W tym miejscu zawieść należy wszelkie oczekiwania. Giganotozaur zniknął z tego świata na jakieś 30 mln lat, zanim pojawił się tyranozaur. Do zawodów wagi ciężkiej dojść niestety nie mogło. Dlatego dywagacje na temat zwycięzcy zostawić należy w sferze wyobrażeń i spekulacji.
Jeśli miałbym postawić pieniądze, to optowałbym za wygraną południowoamerykańskiego giganta. Powód? Z pewnością rozmiar czaszki. Większa szczęka oznaczała bardziej śmiercionośne ugryzienie. Na pewno znacząca mogłaby okazać się masa. Dorosłe samce giganotozaurów ważyły 10 ton, podczas gdy samice tyranozaurów (większe od samców tego gatunku) osiągały wagę nieco ponad 9 ton. Kolejnym czynnikiem, który wymaga zaznaczenia, jest szybkość. Giganotozaury mogły biec z prędkością 20 km/h. To dużo szybciej niż t-rex, który mógł rozpędzić się zaledwie do 10 km/h. Można się również wdać w rozważania na temat wielkości kończyn górnych, ale tego północnoamerykańskiemu gigantowi po prostu zrobić nie mogę.
Co ma po swojej stronie zatem król kredy i symbol paleontologii ? Sławę i rzeszę fanów.
Porównanie wielkości giganotozaura oraz tyranozaura.

Równie imponująca dieta, co gabaryty. 

Giganotozaur dzielił swoje środowisko ze zwierzęciem znacznie większym od siebie. Argentynoaur, był olbrzymim zauropodem. Zdecydowanie jednym z największych lądowych zwierząt, jakie kiedykolwiek stąpały po ziemi. Dorastał do 37 m długości i ważyć mógł nawet 80 ton. Brakuje bezpośrednich dowodów na fakt zabijania tych kolosów przez omawiane teropody. W starciu z dorosłym zauropodem giganotozaur nie miał żadnych szans. Jego ofiarą mogły padać jedynie osobniki młode, chore lub stare. Z pewnością po takim posiłku karcharodontozaur nie był głodny przez długi czas.

Argentynozaur walczący z drapieżnikami. 


Olbrzymi dinozaur był niekwestionowanym królem Ameryki Południowej w kredzie. Swoimi rozmiarami przewyższa t-rexa i z dużą dozą prawdopodobieństwa mógłby pokonać go w walce o terytorium czy zdobycz. Z jakiegoś powodu nie jest jednak na tyle sławny, żeby zostać bohaterem jednej z nowszych części Parku Jurajskiego. Może posty takie jak ten w końcu przypomną ludziom o jego istnieniu. Tak przerażający potwór zasługuje na odrobinę sławy. Trudniej byłoby również uczynić z niego bohatera memów.

Stay tuned.

Bibliografia: