poniedziałek, 8 lipca 2019

Entelodont - taka świnia z przeszłości

Czy można być zjedzonym przez świnię? A jakże!

Świnia-terminator.

Kim były entelodonty i dlaczego to dobrze, że nie mieliśmy okazji się z nimi spotkać?

Pierwszy rzut oka na któregokolwiek z członków rodziny Entelodontiae i wnioski nasuwają się same. Przed naszymi oczami stoi olbrzymia, monstrualna i przerażająca świnia. Ewolucja jednak lubi wprowadzać w błąd pobieżnie spoglądających na jej produkty. Czy potoczne miano "piekielne świnie", które nadali eneteldontom ludzie rzeczywiście znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości? Większość naukowców jest zdania, że entelodonty świniami nie były. Spokrewnienia upatrują w hipopotamach i waleniach. Czy tak majestatyczne stworzenia mogły być rodziną z ociężałymi hipopotamami i opływowymi waleniami bardziej niż ze świniami, które de facto wyglądają jak ich miniaturki? Wytłumaczenia doszukiwać się należy w terminie "ewolucja konwergentna". Ale jakie jest znaczenie tego skomplikowanego słowa? Otóż, najprościej ujmując chodzi o wykształcenie podobnych cech zachowania czy anatomii u kilku różnych grup organizmów, które przystosowują je do określonego trybu życia lub warunków środowiska. Nierzadko konwergencja wystąpić może u zwierząt, które żyją w dwóch oddalonych od siebie miejscach na Ziemi i nigdy nie będą miały okazji się spotkać. Najlepszym na to przykładem wydają się podobne cechy budowy ciała delfinów i wymarłych ichtiozaurów, czyli przedstawicieli gromad ssaków i gadów, które w identyczny sposób przystosowały się do życia w wodzie. Ich anatomia wysyła obserwatorom jasny przekaż: szybko pływam, poluję na mniejsze organizmy wodne i nie wychodzę na ląd. Paleontolodzy są zdania, iż spoglądając na entelodonty i świnie mamy przed sobą właśnie przykład konwergencji. Śmiało można stwierdzić, że skala wszystkożerności i chrumkania jest jednak z goła inna. Zapraszam na bliższe spotkanie z entelodontami, w szczególności z najbardziej potwornym z nich - daeodonem!




Delfiny i ichriozaury - przykład konwergencji.


Czy mogliśmy napotkać świnię-terminatora?

Entelodonty spotkać mogliśmy w Azji, Europie oraz Ameryce Północnej. Istnieją teorie, że te zwierzęta pojawiły się na początku właśnie w Eurazji i przeszły na kontynent amerykański poprzez most lądowy, które niegdyś łączył oba kontynenty. Pierwsze entelodonty, które były małymi stworzeniami pojawiły się w epoce eocenu (37,2 mln lat temu), zaś ostatnie, olbrzymie formy zniknęły z powierzchni ziemi we wczesnym miocenie (15,97 mln lat temu). Czy wesoły, owłosiony i ubrany jak do rajskiego ogrodu homo sapiens mógł zostać spontanicznie zaatakowany i zjedzony przez któregoś ssaka z rodziny piekielnych świń? Z przykrością muszę poinformować, że nie. Jedni z naszych najwcześniejszych krewnych, australopiteki żyły od 4,1 do 1 mln lat temu, a zatem żadna ze świń terminatorów nie mogła ich pożreć. Szkoda, zmarnowany potencjał w historii naszej planety.

Entelodont atakuje niedźwiedziopsa.

Czym różniły się od złego dzika?

Już wcześniej wyjaśniłem, że entelodonty nie do końca muszą być ze świniami spokrewnione. Ustaliłem również, że w sumie to i tak je przypominają. Co zatem odróżniało te monstra od poczciwego polskiego dzika? Miały bardziej umięśnione ciała. W szczególności wszelkie mięśnie służące do utrzymania w pionie ogromnego pyska mogły robić wrażenie. Zwierzę było górą chodzącą na... raciczkach. Typowy przykład olewania dnia nóg na siłowni. Warto zwrócić uwagę, iż najbardziej przerazić mógł jednak ich pysk. Wielkie głowy nie były zakończone ryjem i wystającymi kłami, a standardowym zestawem dość imponującego uzębienia. Po obu stronach głowy widoczne były kostne wyrostki, większe u samców, a mniejsze u samic. Sugeruje to ich rolę w procesie rozrodczym. Posiadacz bardziej kanciastych polików miał zatem ułatwione poszukiwanie wybranki swego serca. Paleontolodzy spekulują również, że wyrostki mogły służyć jako umocowania bardzo silnych mięśni, które służyły do zamykania potężnych szczęk. Należy zauważyć, że przede wszystkim nasze potwory były pokaźnych rozmiarów. Największy przedstawiciel, Daodon miał 3,6 m długości, 2,1 m wysokości i ważyć mógł nawet do 1000 kg.
To czego świniom zazdrościć mogą nawet psy i koty to ich intelekt. Czy entelodonty były równie mądre? Akurat w tym miejscu podobieństwa się kończą. Co prawda, nigdy nie zachował się mózg zwierzęcia, ale oszacować można, iż był raczej niewielki w porównaniu do reszty ciała. Bardziej masa niż krzyżówki. 
Porównanie wielkości Daeodona i człowieka.

A co entelodontom smakowało najbardziej?


Wszystko. Uzębienie nie było typowe ani dla wegetarian, ani dla mięsożerców. Ślady ugryzień na kościach prymitywnych wielbłądów, nosorożców oraz chalikoteriów (wymarłe ssaki przypominające hybrydę goryla i konia) sugerują, iż zwierzęta te po śmierci mogły wylądować w żołądkach entelodontów. Najbardziej popularna teoria mówi, iż świnie terminatory były wszystkożercami, ale dominującym elementem ich diety były jednak pokarmy roślinne. Mięsem uzupełniały jedynie swoje żywienie. Pozostaje zatem pytanie czy mogły polować, czy raczej posilały się padliną? Bardzo solidnym argumentem za pożywianiem się zwłokami jest fakt, iż były to zwierzęta kopytne. W odróżnieniu od kotów, psów czy hien nie mogły zatem przytrzymać zaatakowanej ofiary. Pomimo posiadania imponujących rozmiarów szczęki, raczej wątpliwe jest by daodon potrafił jednym ugryzieniem zabić ofiarę. Tak jak dzisiejsze dziki, entelodonty nie grymasiły przy jedzeniu i wolały bardziej to co znalazło się na ich drodze, aniżeli to co biegało wokół nich. 

Daeodony próbują odebrać zdobycz hyeonodontom.

Jakim cudem terminatory wyginęły?

Poszukując powodu wymarcia entelodontów, zwrócić należy przede wszystkim uwagę na zmiany klimatu, które miały miejsce na przełomie oligocenu i miocenu. Klimat się ochłodził, a otoczenie zaczęło się przeistaczać. Zamiast lasów zaczęły pojawiać się połacie terenów trawiastych. Wiele zwierząt, jak np. konie, szybko przestawiły się na spożywanie trawy. Sprawa wyglądać mogła inaczej u entelodontów, które do końca pożywiały się roślinami innego rodzaju, których systematycznie zaczynało brakować. Olbrzymi daeodon był jednak wszystkożerny. Dlaczego zatem ciężej było mu znaleźć padlinę? Wydaje się, iż tutaj entelodonty zaczęły mieć konkurencję. Pojawiły się Niedźwiedziopsy, które były o wiele bardziej inteligentne i nie dawały sobie tak łatwo odbierać padliny jak funkcjonujące wespół z piekielnymi świniami kreodonty (pokaźnych rozmiarów drapieżniki przypominające nieco hybrydę wilka i hieny). Móżdżki entelodontów zwyczajnie nie urosły dość duże aby zmierzyć się ze zmianami w otaczającej je rzeczywistości. Zależność tego typu powtórzyła się w histori Ziemii wiele razy. I zapewnie wiele razy jeszcze się pojawi. 

Daeodon

Stay tuned!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz