niedziela, 5 maja 2019

Czy wilkor Duch z Gry o Tron mógł kiedyś istnieć?

Trzy wilkory, których nie wymyślił George R. R. Martin.

Inspiracja z dalekiej przeszłości.

Wiosną 2011 roku wyemitowano pierwszy odcinek "Gry o Tron" serialu, który obecnie bije rekordy popularności. Aktualnie oglądamy już ósmy, a zarazem ostatni sezon tego arcydzieła, opartego na serii książek George'a R. R. Martina pt.: "Pieśń lodu i ognia". Głównymi bohaterami serii są Starkowie, ród lordowski z mroźnej krainy zwanej Północą. W ich herbie znaleźć można tajemnicze zwierzę. Owym stworzeniem jest wilkor - ogromny wilk, który towarzyszy każdemu z młodych Starków na początku ich przygód. Niemal każdy potrafi stwierdzić, iż jest to kreacja fantastyczna. Dlaczego miałoby być inaczej? Przecież w tym serialu występują smoki, olbrzymy i nieumarli! Rozwieję zatem wątpliwości, wilkory zdecydowanie kiedyś istniały. Przed Wami trzy zwierzęta, które najbardziej przypominały Ducha, czworonożnego towarzysza Jona, głównego bohatera serialu.
Fanart przedstawiający wilkora Ducha podczas bitwy o Winterfell

Więcej niż pies.

Podstawową cechą martinowskich wilkorów jest ich rozmiar. Są znacznie większe od wilków i psów oraz niemal przewyższają masą człowieka. Fakt ten doprowadził mnie do przedstawiciela psowatych, który wyróżniał się pośród pozostałych kuzynów gabarytami. Mowa o Epicyon haydeni, którego imię oznacza "więcej niż pies". Mógł mierzyć nawet 1,5 m długości i osiągać masę 130 kg. Był zatem wielkości lwicy! Ten monstrualny czworonóg zamieszkiwał tereny Ameryki Północnej w miocenie (15-5 mln lat temu). Jego pysk był dość krótki w porównaniu do współczesnych wilków. Sugerowało to, że zacisk jego szczęki był niezwykle silny. Dzięki temu mógł pożreć ofiarę w całości, a więc razem z kośćmi, co jest charakterystyczne dla hien. Stąd rodzina Borophaginae, nazywana jest psami-hienami lub "bone crushing dogs". Nie jest natomiast do końca jasne czy polował w stadach czy był samotnym łowcą. Nie jest też znany sposób pozyskiwania przez niego pożywienia. Łatwo jest dopowiedzieć historię o efektownych atakach na mioceńską faunę tych majestatycznych drapieżników. Jednakże, w paleontologii dość często dochodzi do zawodu w temacie mięsożerców. Podobieństwo do hien i krótki pysk może wskazywać, iż epicyon był padlinożercą, podkradającym truchła innym zwierzętom i ogałacającym je do ostatniej kości. Bez względu na nawyki żywieniowe, największy przedstawiciel psowatych musiał ustąpić miejsca innym drapieżcom. Do wyginięcia "więcej niż psa" przyczyniła się inwazja Felidae na kontynent północnoamerykański. O kim mowa? O kotach. Wielkie koty zajęły niszę wielkich psów i odniosły druzgocące zwycięstwo w jednej z bitew psio-kociej wojny. To był kres epicyona. 

Epicyon miał krótki pysk, któym mógł miażdżyć kości innych zwierząt


Niedźwiedziopies.

Kolejnym stworzeniem, które z powodzeniem mogłoby być określone mianem wilkora jest amficjon. Amphicyon oznacza "niezjednoznacznego psa". Ze względu na swój wygląd oraz posiadanie cech zarówno psich, jak i niedźwiedzich do amficjona przylgnęła nazwa "niedźwiedziopies". Zwierzę to nie należało ani do psów, ani do niedźwiedzi. Najaktualniejsze badania wskazują, że było jednak mocniej spokrewnione z psowatymi. Nie przesądza to o zbyt wielkim pokrewieństwie. Amficjony stanowiły osobną rodzinę ssaków. Niedźwiedziopsy pojawiły się 30 mln lat temu, w środkowym oligocenie, a ostatecznie zniknęły z naszego świata we wczesnym miocenie (około 20 mln lat temu). Można było spotkać je w Ameryce Północnej, Europie, Azji oraz Afryce. Największy przedstawiciel gatunku (Amphicyon giganteus) ważył nawet do 180 kg. Amficjon wyglądał jak zwierzę o posturze zbliżonej do niedźwiedzia, zaś pysku przypominającym psi. Na pierwszy rzut oka był owocem miłości Lessie i niedźwiedzia Wojtka. Jego przednie łapy były umięśnione jak u grizzly i zapewne wystarczyło jedno precyzyjne uderzenie nimi by uśmiercić ofiarę. Wszystko wskazuje jednak, że stylem życia bliżej było amficjonom do niedźwiedzi. Zwierzęta te były wszystkożerne i mało prawdopodobne jest, że trudniły się polowaniem, a raczej samodzielnie przemierzały lasy w poszukiwaniu pożywienia (owoców czy padliny). 20 mln lat temu amficjony musiały ustąpić miejsca szybszym, zwinniejszym i lżej zbudowanym drapieżnikom jak np. psowate. Był to kres tych przedziwnych stworzeń, które przez miliony lat dumnie nosiły miano topowych drapieżników. 


Amficjon posiadał bardzo silne kończyny przednie jak u niedźwiedzia i typowo psie uzębienie

Wilkor z krwi i kości.

Ostatnim zwierzęciem, które omówię jest wilk straszny (canis dirus), którego angielska potoczna nazwa brzmi "dire wolf". Nie trudno zauważyć, że pokrywa się ona z  tłumaczeniem słowa "wilkor" z Pieśni lodu i ognia. Można przypuszczać, że to właśnie to stworzenie było bezpośrednią inspiracją dla stworzenia postaci Ducha i jego rodzeństwa. Wilk straszny był największym przedstawicielem rodzaju canis, jaki kiedykolwiek żył na naszej planecie. Zamieszkiwał Amerykę Północną i Południową w plejstocenie (240-10 tys. lat temu). Dire wolf był spokrewniony z wilkiem szarym. Nie był od niego wyższy, lecz znacznie mocniej zbudowany. Ważył nawet do 79 kg (wilk szary osiąga maksymalną wagę 60 kg). Dodatkowo jego ugryzienie było silniejsze o 129% od współczesnego nam krewniaka. Wytłumaczyć to można jego nawykami żywieniowymi. W plejstoceńskiej Ameryce Północnej licznie wystepowała megafauna (olbrzymie leniwce, mastodonty, konie oraz bizony), które padały ofiarą wilkorów. Arsenał służący do obalenia olbrzymich roślinożerców musiał być zatem imponujący. Podobnie jak wilki szare, przedstawiciele gatunku canis dirus mogli żywić się padliną. Wiele spośród odkrytych szkieletów ma połamane zęby. Dzięki temu możemy z powodzeniem stwierdzić, że nie były to zwierzęta przystosowane do rozłupywania kości tak jak wyżej opisane epicyony. Wyspecjalizowanie w polowaniu na megafaunę było gwoździem do trumny dla wilków strasznych. Wraz z pojawieniem się człowieka oraz zmianami klimatycznymi, megafauna zaczęła wymierać. Wraz olbrzymimi leniwcami i mastodontami z powierzchni naszej planety zniknęły również wilkory. 

Wilka straszliwy był wyraźnie większy o obecnie żyjącego wilka szarego.
Wszystkim fanom serialu Gra o Tron oraz entuzjastom paleontologii pozostawiam wybór swojego wilkora. Serialowy Duch rozmiarami z pewnością dorównuje epicyonowi, jest równie groźny jak amficjon, ale wygląd zewnętrzny zbliżony jest do wilka strasznego. Wydaje się, iż podzielam zapatrywania autora Pieśni lodu i ognia, G. R. R. Martina, a wilkora (dire wolf'a) najbardziej przypomina mi canis dirus. Niestety towarzysze Starków istnieją jedynie na ekranach naszych monitorów, zaś wszystkie omówione przeze mnie zwierzęta już dawno wymarły. Zawsze możemy jednak nazwać wilkorami nasze domowe czworonogi. No, chyba, że ktoś ma york'a.

Stay tuned.